kiedy siedzę przy oknie
w popołudniowy czas
wiosennego pięknego dnia
patrzę na świat skąpany w słońcu
zlatują się niewiadomo skąd
jak perełki chopinowskiej muzyki
wspomnienia dawnych lat
tych długich wędrówek
przemierzanych
pośród traw pachnących macierzanką
kiedy włosy
rozwiewane delikatnym wietrzykiem
stwarzały niesamowity
niepowtarzalny klimat uczuć
jakby brzęczenie pszczół
na kwiatach białych koniczyn
serce przepełnione żalem i tęsknotą
spragnione tych chwil minionych
pełne pytań dlaczego
dziś już nie można tak żyć
spacerować ze splecionymi rękami
śpiewać piosenki do kwiatów
i czuć jak ręce delikatnie
dotykają strun rozpalonego serca
czy starość to tylko łzy tęsknoty
marzenia niespełnione
o cudownym świecie natury
o strumieniu pośród białych brzóz